Jakiś czas temu wpadła mi w ucho piosenka Kazika
KAZIK – Nie mam na nic czasu, bo oglądam seriale [OFFICIAL VIDEO]
Wzbudziła ona we mnie ważne skojarzenie – większość osób które znałem, uwielbia oglądać nałogowo seriale. Dzisiaj chciałbym w związku z tym poruszyć temat marnowania czasu i binge watching, czyli nałogowego oglądania.
Jak to kiedyś bywało
Kiedy byłem dzieckiem, tzn w latach 90., seriale pojawiały się raz na jakiś czas, a następnie puszczano w nieskończoność ich powtórki. Wiele seriali pochodziło jeszcze z PRL, jak na przykład Czterdziestolatek, Janosik czy Zmiennicy. Zagranicznych było niewiele, np Cudowne lata. Druga fala seriali to dla mnie dostęp do Polsatu i oglądanie takich komedii, jak 13 posterunek, Miodowe Lata czy kultowy Świat według Bundych. Na lubiących się bać czekało Z Archiwum X. Na te seriale czekało się albo cały tydzień, albo oglądało się jeden odcinek po szkole. Oczywiście leciały też nudne seriale familijne, jak Klan czy Złotopolscy, a także seriale latino, jak Paloma czy Zbuntowany Anioł. Warto jeszcze tutaj wyszczególnić seriale animowane.
Chyba pierwszym serialem nowego typu byli dla mnie Zagubieni. Serial mocno promowany, z dużym budżetem i … gorszy z sezonu na sezon. Następnie pojawił się Dr. House i … jesteśmy w czasach obecnych, kiedy to seriale są bardzo promowane, mają ogromne budżety i pojawiają się na platformach streamingowych. Po obejrzeniu kilku odcinków z popularnym doktorem chodzącym o kuli, odpuściłem sobie oglądanie seriali. Nie oglądałem Gry o Tron, Domu z Kart, Stranger Things i kolejnych wypustów wytwórni, ponieważ zauważyłem w nich kilka ważnych rzeczy. Były one bardzo promowane i zwykle ludzie ekscytowali się nimi bardziej, niż kolejnym odcinkiem Klanu.
Co nas tak przyciąga w serialach?
Produkcja seriali jest bardzo droga, dlatego są one intensywnie promowane. Wystarczy wejść na pierwszy lepszy portal z newsami technologicznymi, by zobaczyć, jak wiele jest na nim reklam seriali. Poniżej zrzut z SW rozrywka. Aha, filmy tasiemce Marvela itp. to też prawie jak seriale.
Większość seriali pokazuje zniekształcony obraz świata. Przykładowo, seriale z TVN, gdzie każdy ma piękne nowe mieszkanie z meblami z katalogu. Tymczasem w Polsce większość moich znajomych po 30 ma problemy z odłożeniem nawet na wkład własny na pierwszą kawalerkę.
Seriale są zaprojektowane tak, by przyciągać uwagę i szokować. Nie chcę tutaj pisać truizmów o tym, że “potem dzieci to oglądają i naśladują”, chociaż w pewnym stopniu jest to prawdą. Chodzi mi bardziej o to, jak bardzo emocjonujemy się oglądając seriale.
Skąd to wiem, skoro nie oglądam? Ano po tym, jak mnóstwo energii ludzie przeznaczają na dyskutowanie w pracy o ostatnim odcinku nowego serialu. Brian Tracy pisał kiedyś, że myślisz o tym, czym się otaczasz. Jeśli oglądasz seriale, to kierujesz swoją uwagę na seriale, nie na zdrowie, rodzinę czy rozwój.
Kiedyś pisałem o tym, że lepiej jest obejrzeć raz na jakiś czas dobry film, niż spędzić 2 godziny na YouTube czy przy serialu. Dalej jestem tego zdania, ponieważ wiele filmów niesie za sobą ciekawe lekcje. Żeby wymienić chociaż dwa – Big Lebowski uczy nas tego, że nie każdy musi być “warszawskim juppie”, a Dzień Świstaka, że warto po prostu być dobrym człowiekiem. Czego uczy nas dwudziesty odcinek Dr. Housa? Moim zdaniem niczego, bo bohater jest taki sam na przestrzeni każdego odcinka.
Kwestie medyczne też są ważne. Ostatnio powstał termin binge watching, czyli oglądanie serialu przez wiele godzin. Zamiast wyjść ze znajomymi, pobiegać, poznać kogoś czy nauczyć się czegoś (albo czytać Dobre Zioła :), siedzimy i angażujemy się w produkt. Serial to produkt który stworzyła armia bardzo mądrych ludzi by podkupić nasza uwagę. Właśnie to odciąga mnie najbardziej od gier komputerowych, nowych filmów, promowanych książek itd..
Siedzenie czy leżenie przed komputerem jest niezdrowe, dlatego jako programista tym bardziej uważam na to, by nie angażować się w serial. Niektóre osoby taki seans z Netflixem uprzyjemniają sobie alkoholem i słonymi przekąskami, a jeśli pojawi się do tego pizza, to jest już całkiem idealnie. Do czego będzie to prowadziło jeśli będzie się powtarzało (a będzie, bo seriale uzależniają), sam wiesz. Seriale są dla mnie jak śmieciowe jedzenie – marnują czas i nie dodają żadnej wartości do naszego życia. Wręcz przeciwnie – odciągają nas od tego co ważne.
Co można robić zamiast oglądania seriali?
Kiedyś słyszałem rozmowę dwóch osób. Najpierw wymieniły się informacjami jak to jest ciężko w pracy. Potem że nie ma na nic czasu. Następne dwie godziny gadały o tym, co nowego się zadziało w dwudziestu różnych serialach które oglądały.
Zmierzam do tego, że czas marnowany na “odpoczynek” przy serialu, można poświęcić znacznie lepiej. Kilka przykładów:
- spacer i słuchanie rozwijającego audiobooka – moje ulubione
- bieganie, siłownia – sport dostosowany do naszych możliwości
- zapisanie się na naukę języka obcego
- nauka nowych umiejętności lub rozwój istniejących, np. gry w szachy, na instrumencie, nauka programowania
- czytanie książek
- szeroko pojęty kontakt z innymi osobami, rodziną
- większe zaangażowanie w aktualną, rozwojową pracę albo przekwalifikowanie, otworzenie swojego biznesu po godzinach
- zaangażowanie w życie religijne, medytację
- próbowanie nowych rzeczy, ale tych które chcemy spróbować sami z siebie, a nie tych, które są nam narzucane
- wolontariat
- prowadzenie bloga, pisanie książki, malowanie
- poznawanie najbliższej okolicy lub drugiego końca świata
Widzę tutaj proste przełożenie – jeśli będziemy się uczyli czegoś pół godziny dziennie przez tydzień, po roku staniemy się ekspertem w tej rzeczy. Możemy ten czas też zmarnować.
Możesz też powiedzieć – autorze, pracuję na pełen etat, zajmuję się dzieckiem i serial jest dla mnie sposobem na odpoczynek. To mi się należy. Wydaje mi się jednak, że spędzanie czasu przed ekranem nie jest żadnym odpoczynkiem. Seriale raczej porywają nasz umysł i po obejrzeniu, często mamy ochotę albo włączyć kolejny odcinek, albo doczytać w sieci coś na temat obecnego. Jeśli miałbym oglądać serial, to na pewno nie z tych nowych, bardzo ekscytujących, tylko coś w stylu Świata według Bundych.
Eliminując z życia takie pożeracze czasu jak seriale czy oglądanie YouTube, zauważasz nagle coś zupełnie nowego – nudę. Nuda jest dobra, ponieważ możesz ją wykorzystać jako siłę napędową do innych rzeczy. Pewnie masz podobnie jak ja, że w głowie kłębią Ci się różne pomysły, tylko po całym zajętym dniu, nie chce Ci się ich realizować. A może jesteś tak zajęty, że nie masz nawet czasu pomyśleć o tym, co jest dla Ciebie najważniejsze.
Być może warto odpuścić sobie te błyszczące, przyciągające rzeczy które zajmują Twoją uwagę i skupić się właśnie na swoich planach.
Pozdrawiam
Szczera prawda, od ponad 20 lat nie oglądam telelewizji i dzięki temu mam czas na inne zajęcia. Całkiem przypadkiem trafiłam na ten blog. Super artykuły, czytam po kolei, wszystko to co lubię 🙂👍